Zaznacz stronę

3 grudnia o godz. 17:00                                                                                                                                               SZUKAJĄC OBLICZA

Czy słyszałeś o całunie turyńskim? Myślę, że tak. Chyba każdy zetknął się z tą niesamowitą tkaniną. Jestem skłonna zaryzykować stwierdzenie, że osoby sceptycznie nastawione do wiary, Kościoła, a nawet niewierzące, wiedzą na jej temat całkiem sporo. Pewnie dlatego, że jest nie tylko obiektem, który pozwala nam wierzyć w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.  Kawałek materiału, w który owinięte było skatowane, martwe ciało Chrystusa, stał się także materiałem badań naukowych, prześwietlono go i przeanalizowano z każdej możliwej strony. Od dekad mówi się o nim w kontekście nie tylko wiary, ale i nauki, która jest wstanie dogrzebać się istotnych informacji dotyczących czasów umiejscowionych wieki wstecz.

Pamiętam, gdy byłam dzieckiem w czarnobiałej wówczas telewizji, pokazywano odkrycia i wyniki badań przeprowadzanych nad tą wyjątkową tkaniną. Choć czasy nie były sprzyjające praktykowaniu wiary i mówieniu o rzeczach z nią związanych, już wtedy nauka wyciągała na światło dzienne informacje, które mogły zaskakiwać zarówno tych ufnych jak i sceptyków.

Jak odnieść to do czasów współczesnych, gdy szeroko pojęta wiedza wręcz wylewa się z mediów, a dostęp do niej mamy od telewizji, poprzez internet umiejscowiony nawet w małych, chowanych w kieszeni telefonach? Czy dziś człowiek nie jest spragniony wiedzy i odkrywania tego co podaje wiara, tradycja, społeczne korzenie? Czy tematy zastępcze podawane nam każdego dnia są aż tak fascynujące, że to, co istotne schodzi na dalszy plan?

Może to przydługi wstęp do tego, czym chciałabym dziś zainteresować Cię Drogi Czytelniku, ale niewątpliwie stanowi pewien fundament do przemyśleń.

Kilka lat temu, jako „mocno dorosła” już kobieta, usłyszałam o relikwii, zwanej chustą z Manopello. Opowiadali o niej uczestnicy pielgrzymki, która z naszej i nie tylko naszej parafii, wyjechała do Włoch. Podczas oglądania zdjęć wspomniany został temat małego miasteczka Manopello, które było jednym z punktów zwiedzania. Nieduży kościół, a w nim wspomniana relikwia. Przyznam szczerze, że wstyd mi się zrobiło, bo nigdy wcześniej nie słyszałam o niej, choć przecież jestem wierząca, a i pracuję w tej „branży” już bardzo długo… Popytałam wśród znajomych, krewnych i okazało się, że większość podobnie jak ja, nie miała pojęcia, że istnieje taki materiał z wizerunkiem twarzy Chrystusa.

Jak to możliwe, że chusta z Manopello jest relikwią tak mało znaną? W samym kościele nie ma tłumów ciekawskich pielgrzymów, a ludzie ją oglądający z jakimś wyjątkowym wręcz spokojem patrzą, podziwiają i idą dalej, bez szczególnej sensacji. Wiadomości w telewizji nie trąbią o niej teraz ani lata wstecz na taką skalę, jak np. o całunie turyńskim. Czym jest owa chusta? Nie chciałabym tu snuć opowieści o szczegółach, bo poznawanie jej jest niezmiernie fascynujące. Zachęcam każdego by zasięgnął informacji o niej i odkrywał krok po kroku. W dużym skrócie wspomnę to, co jest już najbardziej oczywiste i potwierdzone naukowo. Dla mnie ta chusta to iskra, która zapala wiarę w człowieku. Akceptowana od wieków przez Kościół, z wielkim szacunkiem traktowana przez papieża Benedykta XVI, czczona i wskazywana przez św. Ojca Pio. Chusta, na której zapisało się odbicie twarzy Chrystusa w momencie zmartwychwstania…

Niedużych rozmiarów materiał – tzw. bisior, tkany z nici morskich małży, niezwykle delikatny i przezroczysty. Nie da się po nim malować ani barwić go pigmentami, a jednak ma na sobie zapisaną twarz Człowieka. Odbicie twarzy nałożone na obraz odbicia twarzy z całunu turyńskiego, pasują do siebie idealnie.

Zalani ogromem informacji, sensacji, trudnych i szokujących wiadomości, jakie niosą nam media każdego dnia, a obok w spokoju milczy twarz zapisana na kawałku materiału. Jest równie dostępna, ale nie krzyczy jak inne wydarzenia. Myślę, że warto zatrzymać się na chwilę i odkryć w niej coś, co istnieje od wieków, co dał nam Chrystus pozostawiając nam swoją umęczoną twarz, w której każdy z nas może się przeglądać jak w lustrze.

Mamy Boga w postaci eucharystycznej: to wiemy, choć wymaga to od nas pełnego zaufania – bezwzględnej wiary. Czasem myślę, że Bóg znając nasze niedowiarstwo i to, że podobni jesteśmy w naszych zwątpieniach do niewiernego Tomasza, daje nam także namacalne znaki swojego istnienia i zmartwychwstania.

Na tym zakończę, chcąc zachęcić Cię do poznania szczegółów, powstania tej chusty i odkrywania prawdy jaką niesie. Na pewno jest to temat, nad którym warto się pochylić. Każdy z nas ma inna wiarę, inaczej przyjmuje treści zapisane w Piśmie Świętym, głoszone z kościelnych ambon, podawane przez naukowe badania podpisane profesurą mniej lub bardziej znanych osobistości świata nauki.

To Bóg jest centrum tego wszystkiego i to jest najważniejszą rzeczą, obojętnie z jakiej perspektywy byśmy nie patrzyli na takie cuda jak owa chusta. Patrzmy i uczmy się szukania Boga, mamy niesamowite wręcz możliwości i dostępne przeróżne materiały. Skoro codziennie zalewa nas zło pod wszelkimi postaciami, podawane w zmasowanych ilościach, spróbujmy poszukać dobra, miłości, spokoju. Chwila wewnętrznej ciszy i skupienia jest nam myślę bardzo potrzebna.

Jeśli dysponujesz czasem, Drogi Czytelniku, i odrobiną chęci poznawania, a chciałbyś posłuchać historii chusty z Manopello w trochę niekonwencjonalny sposób, to zapraszam Cię na koncert, który dźwiękami i obrazem pokaże inne na nią spojrzenie.

Taka potrzeba zrodziła się kilka lat temu, wtedy to pięcioosobowy zespół Herd, który założyłam, przygotował autorski projekt o tytule „Szukając Oblicza”. Dziś ma on nieco inny muzyczny kształt, jest delikatniejszy, jeszcze bardziej wymowny, „ubrany” w poetycko-jazzową aranżację. Towarzyszy mu projekcja wizualna, ukazująca przepiękną Twarz Zmartwychwstałego Chrystusa, która przeplata się z codziennym życiem zwykłego człowieka.

Duet Grażyna i Mirek zaprasza na koncert, który odbędzie się w niedzielę, 3 grudnia, o godzinie 17.00, w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bytomiu. Niech będą to chwile wyciszenia, rozważania, odnajdywania Twarzy Zbawiciela w drugim człowieku. Chciałabym, aby ta Twarz obudziła nas nie tylko na kilka chwil, ale poruszyła trwale i zostawiła w naszych sercach choćby najmniejszy ślad pragnienia Boga.

Grażyna

 

Skip to content